#1 2009-08-28 13:15:53

Sauron

Elf

Zarejestrowany: 2009-04-22
Posty: 125
Punktów :   

Cień zapada nad Śródziemiem- Boromir i Jedyny.

Nie wiedziałem, gdzie to wstawić. Jak znajdziesz lepsze miejsce Mathias, to możesz przełożyć.

          ROZDZIAŁ I


26 lutego 3019 Trzeciej Ery- Wodospady Rauros nad Emyn Muil

Drużyna Pierścienia zebrała się na spotkanie. Noc spędzili na łące Parth Galen na szczycie Amon Hen. Dzień wstawał mroczny i szary. Słońce powoli wysuwało się znad horyzontu oblewając szkarłatem całe zbocze. Zjedli śniadanie i zebrali się na naradę.
- Nie możemy czekać z decyzją. Co teraz mamy zrobić? Udać się z Boromirem na zachód, dołączyć do walecznych rycerzy Gondoru, czy wejść w mroczniejący Cień. Być może bractwo się rozpadnie i każdy pójdzie tam, gdzie chce. Trzeba coś postanowić, orkowie są coraz bliżej.- mówił Aragorn. Mogą być po naszej stronie.
   Siedzieli długą chwilę w milczeniu.
- Trzeba coś postanowić.- odezwał się znowu Aragorn. Frodo, synu Droga, ty musisz dokonać wyboru. Ty jesteś wybranym Opiekunem, my cię tylko strzeżemy. Starałem się jak najlepiej zastąpić Gandalfa, ale nawet on pewnie nie mógłby za ciebie decydować.
- Nie mogę się zdecydować. Proszę, dajcie mi godzinę do namysłu.- rzekł Frodo.
   Aragorn popatrzył na niego ze smutkiem.
- Dostaniesz tę godzinę. Wykorzystaj ją mądrze, Frodo.
   Hobbit wstał i odszedł w lasy. Nie zauważony przez nikogo, poszedł za nim Boromir.

   Błądząc po lesie, Frodo próbował coś wymyślić. Nie wiedział co dalej. Nie chciał wejść w Cień, ale z drugiej strony nie mógł odwlekać nieuniknionego. Miał zniszczyć Pierścień. Tak zdecydowała Rada w Rivendell. Jak mu brakowało rady Gandalfa! Chodząc tak po gęstym lesie, usłyszał szelest liści i czyjeś kroki. Poczuł jakby wrogie spojrzenie. Odwrócił się.
- Witaj Frodo- odezwał się Boromir. Bałem się o ciebie. Przecież jesteś dla nas bardzo ważny. Lepiej żebyś się nie oddalał od swoich towarzyszy. Razem coś wymyślimy!
   Boromir wyglądał na przyjaznego, z uśmiechem na twarzy.
- Dzięki za troskę, ale mi żadne słowa nie pomogą. Boję się, czuję strach.
  Gondorianin usiadł na kamieniu przy Frodzie. Hobbit poczuł dreszcz.
- Nie przyszło ci do głowy, że dręczysz się bez potrzeby? Ogromnie chcę ci pomóc, wiem, jak ci ciężko. Mogę ci udzielić rady?
- Wiem jakiej, ale serce mnie przestrzega.
- Serce przestrzega. Dlaczego? Co w niej złego- zdziwił się Boromir.
- Przed zwłoką. Odkładaniem sprawy na później. Nieprzyjaciel rośnie w siłę. Boję się też zbytniej ufności pokładanej w ludziach.
- Ale to nam zawdzięczacie bezpieczeństwo waszego małego kraiku!
- Nie wątpię w waszą siłę i odwagę, ale Minas Tirith, nie jest niezwyciężone. Co będzie, jak mury runą.
- Wtedy z męstwem i odwagą w sercu staniemy do walki! Zresztą mury mogą nie runąć!
- Płonna to nadzieja, gdy istnieje Pierścień- rzekł ponuro Frodo.
- Właśnie Pierścień- odezwał się Boromir z błyskiem w oku. Wszystko przez ten mały pierścionek. Widziałem go u Elronda. Mogę go zobaczyć?
   Twarz Boromira wyglądała przyjaźnie, ale Frodo czuł, że lepiej Go nie pokazać.
- Lepiej gdy pozostanie w ukryciu- rzekł ostrożnie Frodo.
- Oczywiście, nie nalegam.- Boromir był lekko rozczarowany, ale dobrze to ukrył. Pomyśl Frodo o szkodach, jakie by przyniósł Pierścień w ręku Nieprzyjaciela, ale co by mógł zrobić, gdyby to my byśmy go mieli. A tak się składa, że Go mamy. Wykorzystajmy Go.
- Zapomniałeś o poradach Rady?- zapytał Frodo. Pierścień nie jest dla nas. Jest zły.
   Boromir zerwał się ze złości i zaczął krążyć.
- Mówisz tylko to co wbiły ci do głowy elfy!  Może Pierścień stanowi dla nich zagrożenie, ale dla dzielnych ludzi z Minas Tirith nie jest niebezpieczny! Walczymy z Nieprzyjacielem. Nigdy mu się nie poddaliśmy, ani oddawaliśmy czci. To dar dla wrogów Mordoru. Jeżeli Aragorn go nie używa, to może Boromir? Stworzyłbym silną armię, a ludzie by się garnęli pod moje sztandary.
   Gondorianin z płonącymi oczami rozprawiał o murach, broni, chwalebnych bitwach, zwycięstwach nad Mordorem. A potem by został dobrym, mądrym władcą.
- Ale nie! Mamy go wyrzucić! Wysłali na samobójczą misję jakiegoś niziołka do Mordoru, żeby tym łatwiej Nieprzyjaciel zdobył Pierścień! Głupcy! Szaleńcy. Sam przyznaj, przyjacielu- zwrócił się do Froda. Że to straszna misja, każdy by się bał. Ten strach to zdrowy rozsądek.
- Teraz widzę jaśniej. Nie pójdę do Minas Tirith, bo widzę, że Zło opanowuje Bractwo- rzekł Frodo.
- Ale to przecież nie daleko! Tam odpoczniesz, usłyszysz najnowsze wieści. Tak, tak koniecznie chodź ze mną.
   Boromir położył rękę na ramieniu Froda. Gest przyjazny, ale hobbit czuł, jak drży. Cofnął się od wielkiego mężczyzny,
- Skąd w tobie taka wrogość? Nie jestem krętaczem. Pierścień jest mi potrzebny. Tak, a zresztą musi być mój. ODDAWAJ!!!
   Boromir rzucił się na Froda. Hobbit odskoczył i zaczął uciekać. Próbował dostać się do reszty Drużyny. Człowiek musiał go powstrzymać. Przeciął mu drogę. Frodo zaczął uciekać w przeciwną stronę, ale Boromir skoczył na niego i go obalił. Hobbit próbował założyć Pierścień. Jednak Boromir wyjął miecz...
i wbił go w pierś Froda.
- Przepraszam Frodo. Musiałem to zrobić. Pierścień musi zostać wykorzystany przeciwko Sauronowi. Nie dałeś mi innego wyjścia. - wyszeptał Boromir.
   Frodo coś mruknął pod nosem, a potem umarł. Gondorianin schował dobrze Pierścień, ale nagle wyskoczyli na niego orkowie. Było ich dwóch zabił ich szybko, ale zobaczył, że idą kolejni. Zadął w róg i wycofał się do obozu. Tymczasem zbrodnia się dokonała.


   Towarzysze usłyszeli róg. Dopiero teraz zauważyli, że zniknął Boromir. Wszyscy zawołali " Boromir w potrzebie! Gdzie Frodo?!" Drużynę jakby opanowało szaleństwo. Każdy rzucił się w inną stronę wołając " Frodooo! Borooomir!"  Nikt do końca nie wiedział co się dzieje, gdzie kto jest. Skąd atakują orkowie. Rzucili się w las. Dobrali się parami i szukali. Nie zajęło im to dużo czasu,
   Znaleźli Boromira. Powiedział im, że rozmawiał z Frodem, ale znienacka zaatakowali orkowie. Próbowali się bronić, ale nagle zza drzewa wyskoczył rosły ork i przebił Froda mieczem. Rozwścieczony Boromir zabił część orków w okolicy, chciał zanieść Froda, ale ten zmarł mu na rękach. Pozostał mu tylko powrót, podczas gdy orkowie go atakowali.
   Wszyscy uwierzyli Boromirowi, ale okazało się, że Pippin i Merry zaginęli. Podążając za głosami, przeszli las i trafili na maruderów z tyłu. Szybko się z nimi rozprawili. Teraz zastanawiali się szybko co dalej.
   Odezwał się Aragorn:
- Gdzie Pierścień? Boromirze? Nie wziąłeś go?
- Nie miałem na to czasu! Chciałem wziąść od Froda Pierścień, ale orkowie przypuścili tak szaleńczy atak, że zostałem zmuszony do odwrotu.
-  Orkowie go pewnie wzięli. Znak białej ręki i białe "S" To pewnie Saruman. Zło opanowało Isengard i myśli Sarumana. Teraz walczy z Rohanem.
- Ja muszę ruszać do Minas Tirith- rzekł Boromir. Ojczyzna mnie potrzebuje.
- Niestety nie możemy pójść z tobą. Może weź Sama? Byśmy go wzięli, ale nie mógłby nadążyć tempem orków. - odrzekł Aragorn.
- Aragorn ma rację. Przydacie się w Gondorze.- dodał Legolas.
- Natnijcie za mnie orkowych karków!- krzyknął Gimli.
- Dobrze. Powodzenia. - odpowiedział Boromir. 

   I tak Boromir, z Pierścieniem u boku, ruszył z Samem Gamgee, synem Hamfasta do Gondoru. Aragorn i reszta Orszaku ruszyli za Pippinem i Merrym.


                                              CDN.

Będę edytował posta i dokładał kolejne części. To dopiero I rozdział. Taka historia alternatywna. Fan fiction. Liczę, że wam się spodoba.

Offline

 

#2 2009-08-28 15:58:05

Mathias

Administrator

Zarejestrowany: 2009-04-17
Posty: 129
Punktów :   

Re: Cień zapada nad Śródziemiem- Boromir i Jedyny.

Bardzo ciekawy Fan Art. Plus. Czekam na kolejne części.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
worldhotels